Wydarzenia, Z ostatniej chwili

Sądecka Kooperatywa Spożywcza będzie hitem na Jarmarku Ekolokalnym?

Opublikowano: 14 czerwca, 2016 o 8:03 am   /   przez   /   komentarze (0)

Przebojem IV Sądeckiego Jarmarku Ekolokalnego w najbliższą niedzielę, 19 czerwca na płycie Rynku będzie stoisko Sądeckiej Kooperatywy Spożywczej, która w Nowym Sączu działa od ponad roku. Już kilkadziesiąt osób uczestniczy w tej działalności. Kooperatywa zaprasza do zgłaszania się nowych zainteresowanych, zarówno producentów ekologicznej żywności, jak i zwykłych klientów.

Kooperatywy spożywcze samorzutnie powstają w wielu miastach i są obiecującą odpowiedzią na dominację wielkich sieci sprzedaży. Większe zakupy od polskich rolników pozwalają nam wszystkim wychodzić spod dyktatu zagranicznych koncernów, które zdominowały handel w naszym kraju w ćwierćwieczu po przełomie lat 1989 – 1990. Nowy Sącz, jak zawsze, jest w awangardzie tej działalności rozwijającej się już w wielu miastach.

– Motywacje zapoczątkowania tej działalności przed ponad rokiem były patriotyczne, ale też czysto praktyczne – mówi Jacek Kościółek, inicjator utworzenia Sądeckiej Kooperatywy Spożywczej i jej prezes.  – Jestem świadomym konsumentem, dlatego zdając sobie sprawę z tego, iż zdobycie dobrej jakości produktów spożywczych staje się coraz trudniejsze postanowiłem wraz ze znajomymi uporać się z tym problemem.

Zaczęło się od sporadycznych spotkań w gronie znajomych, zaledwie 2 – 4 osób przy kawie. Kiedy jednak Jacek Kościółek zorganizował odczyt na temat  zdrowego żywienia, połączony z pieczeniem i degustacją chleba żytniego na zakwasie, który przeprowadził na prośbę przyjaciółki, Jadwigi Nowackiej z Nowego Wiśnicza, to na ten odczyt i degustację przyszło ponad dwadzieścia osób. – Zrozumiałem, iż należy wyjść poza grono przyjaciół, bo jest na to zapotrzebowanie, ludzie są ciekawi takiej wiedzy o zdrowym żywieniu, chcą zdrowego stylu życia, zdrowego jedzenia.

Obecnie w kooperatywie działa około 30 – 40 osób oraz kontakt utrzymuje dalszych kilkudziesięcioro sympatyków. Sądecka Kooperatywa Spożywcza eksponowała swoje stoiska na III Edycji Sądeckiego Jarmarku Ekolokalnego   na Rynku Nowego Sącza we wrześniu ubiegłego roku i na II Małopolskich Targach Seniora w Hali sportowej przy ulicy Nadbrzeżnej.

Od początku tego roku Kooperatywa ma swój lokal przy ulicy Pijarskiej 16, a co tydzień, w czwartki, jej członkowie i sympatycy spotykają się na żartobliwie tak nazwanych, „Kolacjach czwartkowych” w Cafe Obłoczek w Rynku, a także w innych miejscach na terenie Nowego Sącza. Program takich spotkań to zwykle: odczyt na ustalony wcześniej temat, prezentacja połączona z degustacją oraz sprzedażą i wymianą towarów prezentowanych na spotkaniu, dyskusje i wymiana doświadczeń i planowanie przyszłych działań Kooperatywy.

Osoby, które się zapisały do Sądeckiej Kooperatywy Spożywczej, to przede wszystkim klienci kupujący towar. Ale kwitnie też wymiana towarzyska, np. dobrych książek, czy sadzonek kwiatów, krzewów i innych roślin ogrodowych i warzywnych. Od czasu do czasu członkowie Kooperatywy wybierają się na łąki, czy do lasu na zbieranie kwiatów, świeżych owoców, grzybów. – W tym roku ściągaliśmy sok z brzozy, zbieraliśmy maje, a w najbliższym czasie planujemy wyjazd po kwiaty dzikiego bzu – dodaje Jacek Kościółek, prezes Kooperatywy.

Współpracują między innymi z rolnikami spod Gorlic, Brzeska, z sadownikiem z Łącka, pszczelarzem z Barcic, rolnikami i działkowcami z Nowego Sącza i okolic. Osoby z Kooperatywy kupują zwłaszcza orkisz, sok jabłkowy niepasteryzowany, jabłka, miody i wyroby pszczele, kosmetyki naturalne, także wędliny, chleb z domowych wypieków, domowe przetwory.

Kooperatywa jest organizacją otwartą. Każdy może się zapisać, wpłacić drobną składkę roczną i będąc członkiem Kooperatywy może skorzystać z wielu atrakcji cenowych, każdy ma zagwarantowany dostęp do towarów, które są deficytowe, bo wytworzone w naturalnych warunkach – od sprawdzonych dostawców, w cenach producentów. Wspierają w ten sposób i popierają polskie rolnictwo i polską inicjatywę. Nie zgadzają się na inwazję takich sieci handlowych, które oferują bezwartościowe i właściwie szkodliwe jedzenie, bazując na niskiej świadomości polskiego konsumenta.

Po przełomie 1989 roku zachłysnęliśmy się tym szczęściem, że nareszcie półki w polskich sklepach są zapełnione towarami, po dziesięcioleciach biedy i wiecznego niedostatku żywności i wydawało nam się, że wszystko, co przychodzi z zagranicy trzeba przyjmować z wdzięcznością i entuzjazmem. A nie przychodzi jeszcze wielu osobom do głowy ta prawda, że po pierwsze żywność zagraniczna jest produkowana z pomocą intensywnego nawożenia chemicznego i silnego trucia szkodników, a nie łudźmy się, że te chemiczne substancje jakimś cudem nie przenikają do żywności masowo produkowanej. A po drugie, niewiele osób zdaje sobie sprawę, jak zagraniczne sieci sprzedaży wykorzystują swoją dominującą pozycję rynkową i stosują dyktat cenowy wobec polskich rolników. Dlatego ci rolnicy muszą sprzedawać wielkim sieciom swoje produkty tylko po absolutnie najniższych cenach, na krawędzi opłacalności, a to nawet świadomych i odpowiedzialnych polskich producentów po prostu zmusza do produkowania żywności tak, jak za granicą, czyli z intensywnym stosowaniem środków chemicznych, a następnie taką żywność powszechnie my jemy i nasze dzieci.

Pora więc zmodyfikować przyzwyczajenia i rozwijać polską wytwórczość zdrowej żywności. Nawet, jeśli nie wygrywa ona konkurencji cen zaniżanych przez wielkie sieci. Bo konsekwencje dla Polski dyktatu cenowego wielkich sieci sprzedaży są różnorakie, także takie, że zaniżone płatności dla polskich producentów żywności wpływają na utrzymywanie niskich zarobków w Polsce, a to nas wszystkich wpycha w strefę taniej siły roboczej dla bogatszych i bardziej doświadczonych od nas, którzy dopiero od 25 lat korzystamy z dobrodziejstwa gospodarki wolnorynkowej. Ci bardziej doświadczeni, lepiej znający mechanizmy ekonomiczne, skwapliwie wykorzystują nasz brak refleksji nad przyczynami i skutkami zaniżanych cen żywności przywożonej z zagranicy albo tanio kupowanej od polskich producentów, ale pod presją dyktatu cen, a nie w wyniku obiektywnej wyceny.

Dlatego Kooperatywy spożywcze, które samorzutnie powstają w wielu miastach są obiecującą odpowiedzią na te mechanizmy, które zostały nam narzucone. Większe zakupy od polskich rolników pozwalają nam wszystkim wychodzić z uzależnienia od wielkich sieci. – Skorzystajmy z narzędzi, które daje nam nasza współczesność techniczna i posługując się łącznością internetową i telefoniczną organizujmy grupy konsumenckie kupujące żywność polską, dobrej jakości– zachęca zainteresowanych Jacek Kościółek a najlepiej z dostawami do domów lub miejsc pracy klientów, bo taki system powszechnego i co ważne, bezpłatnego dostarczania zakupów przygotowuje Sądecka Kooperatywa Spożywcza.

Drobne zakupy lub wymiana, którą się uzgodniło wcześniej dokonuje się podczas spotkań w Cafe Obłoczek w Rynku, a większe zakupy są odbierane w lokalu przy ulicy Pijarskiej 16. Kooperatywa zaprasza do zgłaszania się nowych zainteresowanych, zarówno producentów ekologicznej żywności, jak i zwykłych klientów. Zaprasza do współpracy rolników, działkowców, hodowców, sadowników, pszczelarzy i inne osoby zainteresowane. Mile widziany jest każdy, kto może zaoferować towar ekologiczny z naszego regionu.

Zgłoszenia osób zainteresowanych uczestnictwem w tej działalności, chcących kupować zdrową żywność, a także producentów, handlowców i kierowców – kurierów przyjmuje Jacek Kościółek, prezes Sądeckiej Kooperatywy Spożywczej, e-mail:  sadeckakooperatywa(at)gmail.com   Warto także przyjść na niedzielny Jarmark Ekolokalny, którego hitem będzie stoisko Kooperatywy, a w czwartki o godz. 18 można przychodzić na spotkania Kooperatywy w Cafe Obłoczek w Rynku.

fot.  Andrzej Kłodnicki

Komentarze

Partnerzy

herb 112092751_901790209899742_1325318935_n  
"