Wracałem z pielgrzymki w Lourdes. Byliśmy na pasażu, gdzie terroryści wjechali furgonetką w niewinnych ludzi. Dało się słyszeć huk i krzyk, płacz – mówi dla portalu niezależna.pl senator Stanisław Kogut, który znajduje się właśnie w Barcelonie. Znajdował się pięć metrów od furgonetki, którą terroryści wjechali w tłum. Na głównym deptaku miasta doszło do zamachu terrorystycznego. 

Według ostatnich doniesień, 13 osób zginęło, a ponad 20 zostało rannych. Policja podała, że doszło do ataku terrorystycznego. Dwóch zamachowców zabarykadowało się też w restauracji i wzięło zakładników.

Wracałem z pielgrzymki w Lourdes. Byliśmy na pasażu, gdzie terroryści wjechali furgonetką w niewinnych ludzi. Dało się słyszeć huk i krzyk, płacz. Weszliśmy natychmiast do sklepu FC Barcelona. Od godziny 16.50 przebywamy w tym sklepie. Witryny są pozamykane. Słychać sygnały karetek i radiowozów policyjnych. Z tego, co wiemy dwie osoby zginęły, a 12 jest rannych. Oprócz tego terroryści za zakładników wzięli dwie osoby. Przekazali to nam właściciele sklepu. Mamy czekać na decyzję policji. Nie ma jeszcze sygnału, kiedy otworzą sklep i kiedy będziemy mogli wrócić do hoteli. Z grupy, z którą byłem na pielgrzymce w Lourdes – i uważam, że to był cud boski – nikt nie ucierpiał. Są tu także Polacy, Niemcy i Francuzi– dodaje senator PIS Stanisław Kogut.

Aktualizacja.

Do godziny 23:00 senator Kogut wraz z żoną i wnukiem przebywał w sklepie FB Barcelona. Obecnie jest już na lotnisku, w drodze do Polski.

Tak opisuje wydarzenia w Barcelonie.

Była godzina 16:50. Zbliżaliśmy się do kolumny Krzysztofa Kolumba, gdzie byliśmy umówieni z przewodniczką, gdy wydarzyła się ta tragedia. Weszliśmy jeszcze do sklepu FC Barcelona bo chcieliśmy kupić koszulkę młodszemu wnukowi i wówczas zobaczyłem tę furgonetkę. Wjechała w wózek dziecięcy. Płacz, krzyk. To trwało sekundy. Weszliśmy do tego sklepu i później już tylko słyszałem syreny policyjne, krążące helikoptery (…)  Jeżeli ginie dziecko w wózku i ginie matka, to dla mnie nie są naprawdę ludzie. To są bandyci – mówi o zamachowcach  W sklepie byliśmy z 2 Polakami z Będzina, kobietami z Niemiec, Francuzami i małżeństwem hinduskim. Wspaniale zachowali się właściciele sklepu, dali nam wodę do picia.

Polub nas na Facebooku i bądź na bieżąco z informacjami w regionie: Starosądeckie.info 

źródło: niezależna.pl

/ twitter.com/printscreen