Wydarzenia, Z ostatniej chwili
Stary Sącz. Upamiętnili ofiary niemieckiej zbrodni. 74. rocznica likwidacji getta
17 sierpnia 1942 r. Niemcy zlikwidowali getto w Starym Sączu. 95 osób zamordowali w lesie nad Popradem, zaś pozostałych wysłali do Nowego Sącza, a następnie do Obozu Zagłady w Bełżcu. Wczoraj starosądeczanie upamiętnili ofiary niemieckiej zbrodni. Przy pomniku w dzielnicy Piaski oddali hołd pomordowanym a w kinie Sokół wysłuchali prelekcji Gabrieli Jastrzębskiej, która przedstawiła historię starosądeckich Żydów. Gościem specjalnym był Murray „Moniek” Goldfinger ocalały ze starosądeckiego getta. W spotkaniu uczestniczył także burmistrz Jacek Lelek.
To drugie takie wydarzenie w historii Starego Sącza upamiętniające historię żydów, którzy żyli na naszych terenach.
Moniek Goldfinger przybył do Starego Sącza ze Stanów Zjednoczonych, by wspomnieć swoich rodziców. Urodził się w Wierchomli w 1926 r. W czasie wojny cudem przeżył getto w Starym Sączu, a 17 sierpnia 1942 r. stracił niemal całą rodzinę. Piekło Zagłady swojego narodu przeżył w obozach pracy, m.in. Buchenwaldzie. Jest swoistym ambasadorem Starego Sącza wśród amerykańskich Żydów.
–Stary Sącz jest przepięknym miastem, które zajmuje wyjątkowe miejsce w moim życiu -mówi naszemu portalowi historyk Łukasz Połomski – Od 5 lat prowadzę Sądecki Sztetl i zawsze marzyłem żeby odkrywać historię też żydów starosądeckich – spotykałem ich w swoich opowieściach, dokumentach. Byli niezwykłą społecznością, barwną i wpisywali się w lokalny krajobraz. Zagłada to wszystko przerwała. Kiedy dziś stanąłem na Piaskach przy pomniku, pomyślałem, że nawet nie wyobrazimy sobie tragedii jaka tam się rozegrała 74. lata temu. Wspólna pamięć to jest wszystko co możemy zrobić. Mam nadzieję, że starosądeczanie co roku z nami będą w jakiś sposób pamiętać o rocznicy likwidacji getta.
Trochę historii…
Przed wojną w Starym Sączu mieszkało ok. 500 Żydów, natomiast w 1941 r. już 1348. Utworzone na wiosnę 1942 r. getto objęło okolice ul. Krakowskiej. Nie było ogrodzenia. Działało tu wiele organizacji. Był Komitet Wspólnoty Żydowskiej, delegatura ŻSS, policja żydowska. Tuż przed samą likwidacją getta przebywało tu 1718 osób. Według wspomnień Oskara Lonkera, w starosądeckim Judenracie Żydzi od 12 do 60 roku życia co dziennie się meldowali i szli do pracy.
Pracowali w kamieniołomie w Barcicach. Tutejszych Żydów wysyłano do szkoły policyjnej w Rabce. Kiedy dowiedzieli się, że już nie wrócą stamtąd, ogłosili post i od prawiono żałobne nabożeństwo. Ocalała Estera Lewin wspominała żywą działalność inteligencji żydowskiej w miasteczku. Działała biblioteka i tajne nauczanie. Wszystko jednak było imitacją prawdziwego życia. Postrachem Starego Sącza był Franciszek Lawitschka. Pochodził z Czech, z niemieckiej rodziny. Od 1918 r. mieszkał w Starym Sączu. Przed wojną należał do Sokoła i innych patriotycznych organizacji. 1 września zmienił się nie do poznania. Był sprawcą nieszczęść wielu starosądeczan, ale szczególnie lubił się znęcać nad Żydami. Kiedy tylko zakończyło się ich wysiedlenie, zajął restaurację Salomei Finderowej. W tym czasie usłyszał też plotkę, że w okolicy błąkają się Żydówki. Sam rozpoczął poszukiwania ich. Znalazł je odpoczywające nad Popradem i własnoręcznie zastrzelił. Jak powiedziała o nim Helena Śliwa, w Starym Sączu Lawitschka „był wszystkim”. Po wojnie został skazany na karę śmierci. Wyrok wykonano.
W Starym Sączu często gościł sam Hamann, który jeździł do żydowskiej restauracji Findera na ryby i likiery. Tu z rąk szefa sądeckiego gestapo zginął, zdaniem Reny Anisfeld, szwagier Findera, Fried z Krakowa, ponieważ zabrakło likieru: „Wtedy Hamann powiedział, że likiery schowali Żydzi. Zabrał Frieda na pole, przywiązał go tam do płotu, oczy mu wydłubał, język wyjął”. Najgorsze dni dla getta rozpoczęły się w sierpniu. W ciągu trzech dni zażądano kilku kontrybucji – 140 tys. złotych, futer, kawy, herbaty a nawet garnków. Trzeba zaznaczyć doniosłą rolę Polaków w pomocy starosądeckim Żydom. Najważniejszą odegrała Rada Główna Opiekuńcza w składzie: Wincenty Spiechowicz, Janina Otto, Antoni Kempa. Do Nowego Sącza starosądeckich Żydów przesiedlono 17 sierpnia. Mieli zebrać się na placu targowym. Znalazły się tam dwa samochody ze znakami czerwonego krzyża. Były przeznaczone do transportu dla osób niezdolnych iść pieszo. O 9 rano Żydzi opuścili miasto w towarzystwie Lawitschki oraz Mullera (komendanta policji granatowej).
Przed mostem na Popradzie samochody zakręciły w stronę rzeki. Była tam stara piwnica, która przez kilka dni była pogłębiana przez pracowników Baudienstu. Żydów zabito w tym miejscu strzałem w tył głowy. Wcześniej Niemcy kazali im się rozebrać w aucie. Zwłoki rozbierał i spychał do grobu piwnicy spotkany przypadkowo na drodze Cygan. Zapłatą dla niego było ubranie. Kiedy wydawało się, że rzeź się zakończyła, jeden z Niemców przyprowadził matkę z dzieckiem. Kobieta zemdlała na drodze, a dziecko płakało. Zastrzelono oboje i piwnica została zapełniona: 95 trupów. Psy wyciągały niedokładnie przysypane ciała, rozwlekały po okolicy. Unosił się fetor.
Grób poprawili pijani chłopi z Baudienstu, przysłani z Starego Sącza. Kiedy jeszcze po kilku dniach przekopywali masowy grób, twierdzili, że ziemia się ruszała.
Organizatorem wczorajszych wydarzeń jest Centrum Kultury i Sztuki im. Ady Sari oraz Sądecki Sztetl.
Sądecki Sztetl jest projektem działającym w ramach fundacji Nomina Rosae. Jego celem jest przybliżanie – zwłaszcza sądeczanom – historii Żydów, ich duchowego i materialnego wkładu w rozwój Nowego Sącza. Sądecki Sztetl przybliża też historię i tradycje innych mniejszości narodowych zamieszkujących od wieków Sądecczyznę: Łemków, Romów i ludności wyznań protestanckich.
Komentarze
Komentarze (2)
Możliwość komentowania wyłączona.
podac do publicznej wiadomosci liste kolaboraniow ze Starego Sacza
Kolaborantow? Byc moze, tak, warto by podac nazwiska Polakow z granatowej Policji oraz nazwiska dzisiejszych bohaterow NSZ, ktorych jedynym zajeciem podczas okupacji bylo polowanie na Zydow lub tych ktorzy udzielani im schronienie.
Podziekowania dla wszystkich, ktorzy podjeli sie trudu zorganizowania tych uroczystosci i przywrocenia pamieci w tym od lat zapomnianym przez lokalna spolecznosc miejscu. Czy dzis ktos pamieta, ze polscy Zydzi mieszkali na tych terenach od 1000 lat? Im bardziej zacieramy pamiec o Zydach tym bardziej zacieramy pamiec o historii Polski, jej wielonarodowej kulturze i o nas samych.