Stary Sącz. Mieli przymusową kwarantannę….w samochodzie!

5 kwietnia 2020 roku dwóch mieszkańców Gminy Stary Sącz wróciło z zagranicy. Czekała na nich przymusowa kwarantanna, jednak ze względu na chorą mamę oraz dzieci nie mogli odbyć jej w miejscu zamieszkania. Cały powrót do domu planowali już od 31 marca. Wtedy to skontaktowali się z odpowiednimi służbami. Mieli spędzić ten czas w starosądeckim Internacie. Jak się okazało…nocowali w samochodzie. 

Do naszej redakcji zgłosiła się pani Maria. Mama dwóch synów, którzy wrócili z zagranicy i pierwszą noc musieli spędzić w samochodzie. Jest zbulwersowana postawą służb –serce pęka -dodaje.

–Jestem wstrząśnięta działalnością służb –opowiada pani Maria, mama dwóch synów którzy wrócili z zagranicy –od 31 marca planowaliśmy powrót synów do domu. Sama osobiście pomagałam im kontaktować się z odpowiednimi służbami. Zadzwoniliśmy do Wojewody. Tam ktoś z biura poinformował, że taką kwarantannę mogą odbyć właśnie w Internacie w Starym Sączu. Powiedzieli nam, że jak są bracia to nawet lepiej, bo będą mieć dwuosobowy pokój a na miejscu mogą kupić kawę czy herbatę. 5 kwietnia synowie przekroczyli granicę. Na przejściu granicznym poinformowali odpowiedni służby, że kwarantannę będą odbywać w Internacie w Starym Sączu. Niestety po dotarciu na miejsce, (około godziny 22-23) pod starosądecki Internat to nikogo nie zastali. Było późno i zadzwonili do starosądeckiego komisariatu. Niestety nikt im nie pomógł. Jestem zbulwersowana, bo wszędzie w mediach pisze się jak to policja tańczy i wszystkim pomaga. Zostali odesłani z kwitkiem. Tę noc spędzili w samochodzie i mąż dowoził im koce. Dopiero na drugi dzień udało im się skontaktować ze Starostwem Powiatowym. Decyzją starosty zostali umieszczeni w Muszynie. To właśnie tam do dzisiaj odbywają kwarantannę. (…) Jakby tego było mało. Na drugi dzień Policja zjawiła się pod Internatem. Kazali pokazać im się w oknie. Synowie powiedzieli, że są w oknie ale w …Muszynie. Ja tego nie rozumiem. Dlaczego nie można być po prostu człowiekiem i pomóc w tak trudnym dla nas czasie? 

Gdzie popełniono błąd? Skontaktowaliśmy się ze Starostwem Powiatowym, biurem Wojewody oraz Policją. W Biurze Wojewody uzyskaliśmy informację, że Internat nie był wskazany jako miejsce kwarantanny, więc nie mogli zostać tam skierowani. Z kolei Starostwo poinformowało nas, że początkowo było to miejsce kwarantanny, ale miejsce zmieniono. Z kolei Policja nie odpowiedziała nam szczegółowo na pytanie, dlaczego nie udzielili pomocy mieszkańcom Gminy, chociaż tej pomocy wtedy potrzebowali. Zdajemy sobie sprawę, że Policja nie jest odpowiedzialna za przydzielenie kwarantanny, ale w wyniku błędu ….tak bardzo potrzebna jest pomoc. I ludzka wyciągnięta dłoń. Tyle…a może aż tyle.

Co na to Wojewoda?

–Internat w Starym Sączu nie jest wskazany w wykazie miejsc kwarantanny zbiorowej dla powiatu nowosądeckiego, stanowiącym załącznik do Wojewódzkiego planu działania na wypadek wystąpienia epidemii. Do kwarantanny zbiorowej w tym wykazie dla powiatu nowosądeckiego przewidziany jest obiekt w Muszynie. Wojewódzkie Centrum Zarządzania Kryzysowego nie kieruje nikogo do konkretnych miejsc, tylko przekazuje zainteresowanym informację telefoniczną o właściwym miejscowo Powiatowym Centrum Zarządzania Kryzysowego, które wskazuje takie miejsce -usłyszeliśmy w Biurze Wojewody.

Skoro nie kieruje, to dlaczego właśnie tam zostali skierowani? Jak się okazuje, początkowo właśnie Internat był miejscem w którym taką kwarantannę można było odbyć.

Co na to Starostwo Powiatowe?

–Budynek Internatu w Starym Sączu faktycznie był przewidziany jako miejsce kwarantanny –mówi Maria Olszowska z biura Starostwa Powiatowego –Obecnie jednak tę funkcję pełni jeden z budynków hotelowych w Muszynie i właśnie tam są teraz kierowane osoby, które muszą odbyć kwarantannę, jeśli nie pozwalają im na to warunki domowe. Informacja o zmianie miejsca kwarantanny została natychmiast podana służbom wojewody małopolskiego i innym służbom, które kierują mieszkańców na kwarantannę.

Zapytaliśmy też rzecznik sądeckiej Policji dlaczego Policja nie udzieliła pomocy osobom, które kontaktowały się tej feralnej nocy z komisariatem i dlaczego na drugi dzień policjanci pojawili się pod starosądeckim Internatem i prosili pokazać się tym osobom w oknie. Przecież Internat nie był już (albo wcale) miejscem kwarantanny.

–Zgodnie z danymi przekazywanymi na bieżąco Policji, od momentu wprowadzenia obowiązkowej kwarantanny do chwili obecnej, żadna z osób nie została zakwaterowana w internacie w Starym Sączu, stąd też starosądeccy policjanci nie mogli mieć informacji, by w tym miejscu sprawdzać jakiekolwiek osoby -poinformowała nasz portal Aneta Izworska z Zespołu ds. Komunikacji Społecznej Komendy Miejskiej Policji w Nowym Sączu –W początkowych planach starostwa, internat w Starym Sączu został wytypowany na miejsce kwarantanny na wypadek wystąpienia konieczności izolacji większej grupy osób, ale od 26 marca br., z uwagi na lepsze warunki odbywania kwarantanny, miejsce to zamieniono na ośrodek w Muszynie. W związku z tym osoby, o których Pani wspomina w zapytaniu w ogóle nie mogły zostać skierowane do odbycia kwarantanny w starosądeckim internacie. Dyżurni podczas pełnienia służby na stanowisku kierowania, pytani przez mieszkańców o miejsca, gdzie taką kwarantannę można odbyć, nie mają wytycznych, by wskazywać takie ośrodki, dlatego z takim pytaniem najlepiej zwrócić się bezpośrednio do starostwa powiatowego lub urzędu miasta, w zależności od miejsca zamieszkania.

Ostatecznie, po nocy spędzonej w samochodzie, mężczyźni ponownie skontaktowali się ze Starostwem Powiatowym.  Na drugi dzień zostali wysłani do Muszyny, gdzie odbywają kwarantannę.

 -Serce pęka –podsumowuje pani Maria, mama dwóch synów –zdaje sobie sprawę, że gdzieś zawiódł czynnik ludzki. Mogłabym zrozumieć, gdyby powrót synów był nieprzemyślany, ale wszystko od tygodnia załatwialiśmy. I najgorsze jest to, że nikt nam wtedy nie pomógł.