Kultura, Z ostatniej chwili

102 urodziny Danuty Szaflarskiej!

Opublikowano: 6 lutego, 2017 o 9:51 am   /   przez   /   komentarze (0)

Najtrudniejsze dla kobiety jest, jak kończy trzydzieści lat, bo wtedy wie, że opuszcza młodość. Tak się  stało ze mną. Potem już tylko zabawa. Pięćdziesiąt, siedemdziesiąt, dziewięćdziesiąt– mawia wielka gwiazda polskiego kina, dama filmu i teatru, nasz „skarb narodowy”. W tym miesiącu Danuta Szaflarska kończy 102 lata.

Kocham grac w teatrze. To moja recepta na długowieczność. Poza tym przy życiu trzyma mnie radość ducha i to, że potrafię cieszyć się każdym dniem i nie przejmować się niczym – dodaje pani Danuta –Nie korzystam z żadnych zabiegów ani masaży. Bo to zło, tak samo jak operacje plastyczne. Trzeba się starzeć z godnością

-Mam dwie daty urodzenia: rzeczywistą, 6 lutego, i zapisaną w metryce, 20 lutego – mówiła gwiazda w jednym z wywiadów. – W moim życiu często powtarza się liczba dwa. Urodziłam się w drugim miesiącu roku. Mam dwie daty urodzenia (…). Miałam dwóch mężów, mam dwie córki i dwoje wnuków – wspominała aktorka
Danuta Szaflarska przyszła na świat w 1915 roku we wsi Kosarzyska na słowackiej granicy, w rodzinie nauczycieli. Jej rodzice nie mieli gdzie mieszkać. Początkowo odnajmowali pokój w leśniczówce, potem przeprowadzili się do szkoły. Już w dzieciństwie odkryła magię teatru, kiedy to razem z bratem i dzieciakami ze wsi odgrywała różne scenki.

Kiedy Szaflarska miała 9 lat, zmarł nagle na zapalenie ślepej kiszki jej ukochany ojciec. Wraz z matką i młodszym bratem opuściła wieś i wyjechała do Nowego Sącza. Pewnego dnia, przy odmawianiu w szkole pacierza, usłyszał ją nauczyciel Bolesław Barbacki, który prowadził szkolne kółko teatralne. Kazał Danusi powtórzyć „Ojcze nasz” jeszcze raz, po czym oznajmił: „Jutro do teatru pójdziesz.” I tak mała Szaflarska zaczęła grać. Po premierze „Horsztyńskiego”, gdzie grała rolę Michasia, podszedł do niej dziennikarz i spytawszy o imię, usłyszał: „Jak czekoladka.” Ta wypowiedź znalazła się w recenzji z przedstawienia.

Szaflarska pragnęła zostać lekarzem, jednak wówczas studiowanie medycyny było bardzo kosztowne. Wybrała więc Wyższą Szkołę Handlową w Krakowie. Nie byłaby pewnie tym, kim jest dzisiaj, gdyby nie to, że w środku roku akademickiego zachorowała na tyfus. Pod opieką mamy doszła do zdrowia, a jej gimnazjalni koledzy namówili ją do zdawania na studia aktorskie. Po przyjeździe do stolicy pomyślała: „To jest miasto mojego życia!”. Zupełnie nie była przygotowana do egzaminów, nic nie wiedziała na temat historii teatru, znała tylko parę wierszyków. Nie miała pojęcia, że w komisjii rekrutacyjnej zasiadają takie osobistości jak Wysocka, Schiller, Zelwerowicz. „Pamiętam, że płynnie zdołałam odpowiedzieć tylko na pytanie, na co chorowałam i zadeklamować urywek o śmierci Janka Muzykanta, po czym zaczęła się abolutna kompromitacja…” Zelwerowicz wściekł się i wyrzucił ją za drzwi. Jednak miał chyba przeczucie, że może z Szaflarskiej będzie niezła aktorka, bo polecił jej przeczytać „Pięćdziesiąt lat teatru” Orlicza. Przeczytała i została przyjęta. Jako studentka Państwowego Instytutu Teatralnego często przeżywała dni wielkiej biedy. Pewnego razu spotkała Jana Ekiera, później wybitnego pianistę, który akompaniował studentom na lekcjach ruchowych.
14 września 1939 roku zadebiutowała na deskach Teatru na Pohulance w Wilnie. Wystepowała właśnie w komedii wraz z Hanką Bielicką i Jerzym Duszyńskim, gdy dotarła do niej tragiczna wieść o śmierci jedynego brata, który zginął w bitwie. „Gdy zeszłam ze sceny, gdzie rozśmieszałam ludzi, waliłam głową o ścianę z rozpaczy…”- wspomina po latach.

Po pewnym czasie poślubiła Ekiera. Młode małżeństwo przeprowadziło się do Warszawy i tam urodziła się ich córeczka, Marysia. Podczas wojny pani Danuta kilka razy znalazła się w śmiertelnym niebezpieczeństwie: została złapana przez esesmana, który puścił ją jednak po tym, jak na niego nawrzeszczała (!), zdołała uciec z łapanki, w czasie Powstania, pełniąc rolę łączniczki, omal nie trafił w nią snajper, innym razem uratowała męża i córeczkę przed wybuchem bomby, bo akurat cofnęła się po plecak zostawiony w piwnicy. 12-miesieczna Marysia zachorowała wtedy na dezynterię. „Zmusiłam ją do życia.”- opowiada aktorka. Udało jej się dostać z Warszawy do Pruszkowa. Po wojnie występowała w krakowskim Teatrze Starym, gdzie odkrył ją Leopold Buczkowski i zaagażował do swoich „Zakazanych piosenek”. Ten film uczynił ją popularną na całe lata. Wraz z Jerzym Duszyńskim stworzyli pierwszą parę amantów polskiego kina. Wszyscy byli przekonani, że para ta stanowiła małżeństwo (w rzeczywistości Duszyński był mężem Bielickiej). W 1946 roku dwutygodnik „Film” umieścił Danutę Szaflarską na okładce swego pierwszego numeru.
Dość szybko rozstała się z Ekierem, który często namawiał ją do porzucenia aktorstwa. Ze swoim drugim mężem także rozstała się z tego powodu. „Zawód aktorski zagraża trwałości małżeństwa.”- wyjaśnia. Z tego związku urodziła się jej druga córka, Agnieszka. Szaflarska zawsze broniła swej prywatności.

Był czas, kiedy pani Danuta nie była często obsadzana w filmach z powodu swego mało robotniczego emploi. Wtedy oddawała się teatrowi- grała na różnych scanach, zarówno w repertuarze dramatycznym jak i komediowym. Erwin Axer tak o niej powiedział: „Każda jej rola błyszczy jak kryształ. Praca z nią należy do największych przyjemności reżysera. Ona jest tym kamertonem, który pozwala oceniać czystość gry całej orkiestry”.
Od 1982 roku, kiedy zagrała w „Dolinie Issy” w reżyserii Tadeusza Konwickiego, bardzo często pojawia się na planie filmowym. Oprócz tego dużo gra na deskach teatrów, m. in. u Grzegorza Jarzyny. Za role w „Nic” i „Diabły, diabły” została nagrodzona Złotymi Lwami na festiwalu w Gdyni.

 

Jesteśmy na Facebooku: Starosądeckie.info

źródło: biografia- filmweb.pl

Komentarze

Partnerzy

herb 112092751_901790209899742_1325318935_n  
"