Ludzie z pasją, Z ostatniej chwili

Mateusz Chronowski. Waleczny rycerz i wytrwały żołnierz. Kim jest współczesny wojownik?

Opublikowano: 29 września, 2016 o 10:19 am   /   przez   /   komentarze (0)

Już jako dziecko marzył aby  zostać rycerzem i wziąć udział w  wielkiej bitwie. Od młodości pasjonowało go średniowiecze, a jego wewnętrznym celem było dokonanie heroicznego czynu. Dziś jest zawodowym żołnierzem, walczy w turniejach rycerskich jeżdżąc po całej Polsce, a swoim doświadczeniem dzieli się w Bractwie Rycerskim Kasztelanii Sandeckiej w Starym Sączu. Mateusz Chronowski to z pewnością osoba której nie mija się obojętnie na ulicy.

2

Mateusz, jak to wszystko się u Ciebie zaczęło?

Mateusz Chronowski: Powiem tak, są mali chłopcy którzy chcą zostać strażakami, lekarzami, policjantami czy właśnie rycerzami. W niektórych to już zostaje i rzeczywiście potem nim są. Po prostu, tego chcą.

Już od 12 lat zajmuję się odtwórstwem historycznym i średniowiecznymi metodami prowadzenia walki. Ale to nie jest tak, że wszystko wiem. Cały czas się uczę. Nie przychodzę i z rękawa nie rzucam cytatami, datami czy pokazami. Jest wiele rzeczy które odkrywam i wiele nauki i treningów, które są jeszcze przede mną.

Gdy miałem 18 lat poszedłem do wojska. Mniej więcej w tym czasie w Łącku odbywał się pokaz rycerski. Po pokazie podszedłem do chłopaków i  po prostu zagadałem do nich.  Później zaczęło się wojsko. Gdy miałem pół roku przerwy w służbie, akurat miałem czas aby się wciągnąć do bractwa. Potem wróciłem z powrotem do wojska na zawodowego żołnierza. Mogłem połączyć treningi. Podobnie jak w rycerstwie tak i w wojsku muszę  utrzymywać wysoką sprawność, więc łatwo to połączyć.

Jakie były Twoje początki w rycerstwie?

– Na początku byłem rzucony na głęboką wodę. Po prostu, uzbierałem sprzęt, trochę rzeczy pożyczyłem i pojechałem na turniej w Dębnie. Wtedy właśnie walczyłem pierwszy raz w turnieju.

Chwila, to wszystko zaczęło się od razu od turnieju? Skąd pomysł na tak odważny początek?

– Po prostu, miałem już sprzęt. swój i pożyczony. Wcześniej kilka razy poćwiczyłem, dwa czy trzy, wtedy więcej było gadania niż ćwiczenia. No i właśnie pojechałem na turniej, na głęboką wodę. Jaki efekt? Jedną walkę wygrałem pozostałe trzy przegrałem, ale przynajmniej wiedziałem już z czym mam do czynienia.

Jak udało Ci się wygrać tę jedną walkę właściwie bez przygotowania?

– Jeżeli ktoś nie ma pojęcia jak walczyć to po prostu idzie na siłę.  Próbuje się kogoś zdominować siłowo. Na początku siła była, ale niestety później nie było tak kolorowo. Im wyższa walka, tym trudniejszy przeciwnik.

Brałeś udział w wielu turniejach rycerskich, pamiętasz może ile ich było? Jak w ogóle wygląda taki turniej?

 – Nie potrafię powiedzieć w ilu turniejach brałem udział, na przestrzeli tylu lat nie da się tak tego ogarnąć. Było ich mnóstwo.

Są rycerze którzy zapisują się do turnieju. Załóżmy, że  jest ich np. dwunastu. Są też sędziowie, jest ich czterech albo dwóch. Każdy losuje sobie numerek.  To oni (sędziowie) rozpisują pary walczące. Na pewno w średniowiecznej formule wyglądało to inaczej.

Walka trwa półtorej minuty. Punktowane są czyste mocne ciosy w głowę, korpus ręce czy nogi. Po tym czasie sędziowie podliczają zdobyte punkty i ogłaszają wynik. Czasami zdarzy się remis, wiec potrzebna będzie dogrywka. Zwykle trwa ona trzydzieści sekund, po niej wyłaniany jest zwycięzca i tak przez fazę eliminacji do walk finałowych.

Czyli najbardziej liczy się technika?

– Niekoniecznie. Miałem kilka takich walk które najpierw kończyły się remisem, a walczyłem z dużo większym przeciwnikiem od siebie. Walki były ładne, czyste, techniczne. Potem w dogrywkach oponenci nagle zmieniali taktykę i walczyli siłowo, brutalnie używając swojej większej wagi.

Jesteście bardzo dobrze uzbrojeni. Czy może się zdarzyć, że coś się komuś stanie?

– Myślę, że generalnie siniaki, zadrapania czasem przecięcia palców, jeśli ktoś ma słabsze uzbrojenie, ale jeśli chodzi o poważne rany to jest to dość bezpieczny sport. Jak ktoś jest dobrze przygotowany ma dobre uzbrojenie i wie co robi to naprawdę jest to bezpieczne.

Wiadomo, są pewne zabronione ciosy, na przykład w kark czy szyję. Nie wolno też wykonywać sztychów(pchnięć) mieczem ale zwykle kończy się na siniakach, otarciach. Nic poważnego.

Który turniej utkwił Ci najbardziej w pamięci?

– Turniej rycerski w 2013 roku Mistrzostwa Polski na Grunwaldzie, gdzie trafiłem na mistrza Polski. To była dla mnie prawdziwa bolesna lekcja fechtunku. Wtedy odkryłem wiele rzeczy i wiele sobie uświadomiłem, na przykład ile jeszcze pracy przede mną.

Na pewno czujesz się jak rycerz i też tak wyglądasz. Jak zdobyłeś swoją zbroje i cały sprzęt?

– Jeżeli bawić się w odtwórstwo historyczne, to robić coś faktycznie tak, jak było kiedyś zrobione. Czyli wiadomo, żadnych plastików, zamków, suwaków itd.  Jeżeli coś ma być zrobione fachowo to niech będzie zrobione przez fachowca i człowieka który ma o tym pojęcie. Jak mam pokazać zbroje rycerza to niech będzie taka, którą można postawić w muzeum i powiedzieć, że jest oryginalna.

Można na przykład przyjść do muzeum i podpatrzeć jak coś jest zrobione, zobaczyć oryginalny materiał i stosowane wtedy rozwiązania. Jest jednak wiele elementów, których nie da się samemu zrobić, można coś uszyć, spróbować coś wykonać ale generalnie miecz i zbroję trzeba zamówić u płatnerza.

Większość swojego uzbrojenia trzeba zakupić np. hełm, którego normalnie nie jest w stanie się zrobić w domu. Staram się inwestować w dobry, wytrzymały, zgodny z kanonami średniowiecza sprzęt. Dużo rzeczy musiałem zakupić, trochę udało mi się wygrać, ale wiele staram się wykonać sam. Każdego roku coś się zmienia, coś wyrzucam, coś dodaję lub ulepszam.

Kiedy i dlaczego zdecydowałeś się wstąpić do wojska?

– Chodziłem do szkoły wojskowej w Tymbarku. Mimo, że nie mam korzeni wojskowych, to zawsze było to moje marzenie. Zaraz po skończeniu szkoły napisałem maturę w maju, a w sierpniu już byłem w wojsku.

Jak wygląda wojskowe życie? Jest to pewnie trochę inna rzeczywistość?

-Tak,  człowiek jest rzucony do zupełnie innego świata. Wiadomo jest ciężko, są nerwy, całkowita zmiana środowiska, otoczenia. Człowiek trochę nie wie co się dzieje. Z czasem dopiero się wdraża do tego świata poprzez ćwiczenia, szkolenia, naukę.

Z jakimi ograniczeniami wiąże się życie w wojsku?

– W zasadniczej służbie były przykładowo przepustki 2 razy w miesiącu. Wtedy można było jechać do domu. Ja miałem tyle szczęścia, że służyłem w Krakowie, więc do domu miałem rzut beretem.

2

Najpierw wojsko, potem rycerstwo, a teraz nieustanna praca nad sobą i wiele przygód. Mógłbyś określić jakoś swój styl życia?

 -Styl wojownika, to się jedno z drugim wiąże. Są tacy faceci, którzy lubią robić niebezpieczne rzeczy, czasem niemądre. Mnie zawsze cieszyła walka, robienie czegoś niebezpiecznego. Robiłem coś, na co niektórzy łapali się za głowę.

Jaka była najbardziej szalona rzecz jaką zrobiłeś?

– Zaatakowałem w pojedynkę całą chorągiew. (śmiech)

Ruszaliśmy do ataku podczas rekonstrukcji bitwy na polach Grunwaldu. W jednej chorągwi było około stu ludzi. Gdy chorągwie zbliżały się do siebie na 50 metrów, sam do nich wybiegłem.

I jak to się skończyło?

– Pamiętam, że tego dnia walczyłem tylko długim mieczem. Pobiegłem na nich, a w zbroi ruszam się tak samo szybko jak normalnie. Udało mi się powalić dowódcę, bo chyba nie zauważył, że nadbiegam. (śmiech)

Potem wpadłem w tłum, poczułem uderzenia. Wiadomo, dość szybko mnie spacyfikowali.

Teraz robie to co roku, to jest teraz stały element mojej bitwy pod Grunwaldem. Jak już jestem na bitwie, zależy mi, aby wyciągnąć z niej jak najwięcej wrażeń.

Czego nauczyły Cię te wszystkie doświadczenia?

– Dzięki temu jestem tym kim jestem, to wszystko mnie ukształtowało. Jeżeli teraz chcę coś komuś powiedzieć to to powiem, jeżeli chcę coś zrobić, a się tego boje to i tak pójdę i to zrobię. Wojsko na pewno nauczy samodzielnego myślenia, podejmowania decyzji  i przede wszystkim dyscypliny. Można powiedzieć, że w wojsku w pewnym sensie trochę człowieka rozwalą, a potem go zbudują od nowa i to lepszym. Myślę, że wielu facetom by się to dziś przydało.

rozmawiała Weronika Zagórowska

Komentarze

Partnerzy

herb 112092751_901790209899742_1325318935_n  
"