Wydarzenia, Z ostatniej chwili

75. rocznica powołania Armii Krajowej. Wspomnienia Kurierki ze Starego Sącza

Opublikowano: 14 lutego, 2017 o 8:35 am   /   przez   /   komentarze (3)

14 lutego przypada 75. rocznica przemianowania Związku Walki Zbrojnej na Armię Krajową.

AK powstała na bazie Związku Walki Zbrojnej. Utworzona została 14 lutego 1942 roku rozkazem Wodza Naczelnego Władysława Sikorskiego. AK była wyjątkowym w skali europejskiej zjawiskiem. Cel tej organizacji był jeden: tym celem była niepodległość. Armia Krajowa nie miała w swych szeregach ludzi, którzy nie dążyli do niepodległości.

Gdy ziemie polskie były pod okupacja konspiracyjny polski ruch oporu utrzymywał łączność z polskim rządem emigracyjnym m.in. poprzez polskie placówki w Budapeszcie za pośrednictwem kurierów.

Kurierzy przenosili tajną pocztę oraz przeprowadzali z Polski na Węgry osoby cywilne i wojskowe a w odwrotnym kierunku nieśli oprócz poczty prasę podziemną, pieniądze, broń, materiały wybuchowe itd. oraz przeprowadzali emisariuszy, instruktorów wojsk. i in. osoby.

Główne szlaki kurierów, wychodzące zasadniczo z Warszawy lub Krakowa, biegły albo przez Podhale, albo przez Sądecczyznę, po czym przecinały Słowację i przekraczały granicę węg. koło Koszyc lub Rożniawy (oba te miasta leżały wówczas na Węgrzech).

Warto przyjrzeć się sylwetkom tych, którzy tworzyli historię, sami będąc w niej nieraz pomijani. A przecież gdyby nie oni, nie ich bohaterstwo, historia mogłaby być zupełnie inna.

Agnieszka Kurzeja z domu Konstanty ( z Podegrodzia) wyszła za mąż za Ludwika Kurzeja, ze Starego Sącza. Z małżeństwa tego na świat przyszło 8 dzieci: Kinga, Teresa, Halina, Kazimierz, Tadeusz, Ludwik, Antoni i Maria. Agnieszka Kurzeja jeszcze przed zamążpójściem zaangażowała się w pracę konspiracyjną. Należała do Armii Krajowej. Była kurierką Warszawa -Podhale, Okręgu Kraków. Jej ojciec był oficerem, lecz zrezygnował ze służby wojskowej i zamieszkał w Podegrodziu, gdzie został wójtem. Podczas wojny Niemcy zaangażowali go jako tłumacza, dzięki czemu miał dostęp do akt, druków, formularzy, pieczęci i informacji. Wyrabiał fałszywe dokumenty członkom ruchu oporu, ostrzegał ludzi przed wywózką itp. Włączył do tej niebezpiecznej, patriotycznej działalności swoje dzieci. Agnieszka podczas jednego z wyjazdów do Warszawy została spalona i musiała się ukrywać. Wkrótce wyszła za mąż i zmieniła nazwisko oraz miejsce zamieszkania. Niemcy poszukiwali jej do końca wojny lecz bezskutecznie. Po wojnie została odznaczona Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski i Krzyżem Partyzanckim.

Wspomnienia Kurierki…

” Od 1935 roku przebywałam w Warszawie w domu pułkownikostwa Alexandrowiczów przy ulicy Marszałkowskiej 3. W październiku 1939 zostałam wprowadzona przez mojego brata Jana Konstantego, przebywającego również w Warszawie w szeregi powstającego właśnie Związku Czynu Zbrojnego, którego twórcą i Komendantem Głównym był nasz znajomy mjr Franciszek Julian Znamirowski „Profesor Witold” pochodzący ze Starego Sącza. Zaraz po złożeniu przysięgi rozpoczęłam prace w Domu Towarowym Braci Jabłkowskich w Warszawie przy ulicy Brackiej. Tu została utworzona jedna ze skrzynek podziemnej poczty dla ZCZ, którą to skrzynkę obsługiwałam przyjmując i wydając za hasłem pocztę konspiracyjną. Równocześnie wyznaczono mnie ze względu na znajomość Podhala jako łączniczkę i kurierkę na terenie Komenda Główna ZCZ w Warszawie  -komórki tej organizacji na południu Polski. Jeździłam do Nowego Sącza, Starego Sącza, Jasła, Nowego Targu, Makowa Podhalańskiego, Piwnicznej, Szczawnicy i innych miejscowości Podhala -wożąc pocztę, prasę, lewe dokumenty, broń krótką i amunicję.

Poza tym bardzo często holowałam grupy oficerów, którzy uciekali do armii gen. Sikorskiego, lub dla wykonywania zleceń specjalnych za granicy. Przywoziłam ich do Grybowa, Nowego i Starego Sącza, najczęściej do rodzinnego domu w Podegrodziu , który w latach wojny stanowił jeden z punktów etapowych na trasie Warszawa-Budapeszt. Z naszego domu oficerów zabierali przewodnicy wśród których najczynniejszym był mieszkaniec Podegrodzia Maciej Kasprzyk. Byłam również łączniczką w samej Warszawie oraz woziłam pocztę do do komórek ZCZ-ZWZ-AK w sąsiednich miejscowościach.

Dostarczałam osobom ukrywającym się i ściganym przez Gestapo fałszywe dokumenty oraz różne zaświadczenia, które otrzymywałam z komórki legalizacyjnej w Warszawie, a często od mojego ojca, który wystawiał je jako sekretarz Gminy Zbiorowej w Podegrodziu.

Latem 1942 wykonałam na polecenie władz organizacyjnych akcję specjalną, a mianowicie udałam się do znajomego, który  pełnił wówczas funkcję portiera przy jednej z bram warszawskiego getta (…) Korzystając z dogodnego momentu wykradłam na moment klucze do bramy i otwarłam ją wypuszczając bojówkę polską z kapitanem (…) która przebywała w gettcie z misją specjalną . Okazję wykorzystali Żydzi, których zbiegła wtedy spora ilość.

Jesienią 1942 roku poszukiwana przez warszawskie Gestapo musiałam opuścić stolicę. Wróciłam w rodzinne strony, wyszłam za mąż i zamieszkałam w Starym Sączu, gdzie wkrótce weszłam w kontakt z partyzantami i działaczami sądeckiego podziemia oraz z kurierem na linii Warszawa-Budapeszt (…)

W październiku 1944 roku miałam z tej racji ciężkie przeżycie. Mianowicie na mój dom napadli Niemcy w poszukiwaniu partyzantów. Dokonali oni wtedy wielogodzinnej rewizji, niszcząc przy okazji meble i inne wartościowe przedmioty. Sama zostałam ciężko pobita i omal nie straciłam życia. Skopana po brzuchu, mimo iż moja wysoko zaawansowana ciąża była dla oprawców widoczna nieprzytomna zostałam wywleczona na dwór i zlana wodą. Skopane, nienarodzone jeszcze dziecię doznało wielu obrażeń i deformacji twarzy.  Zaś moja mała córeczka dostała z przerażenia padaczki , której piętno pozostało u niej na całe życie. Osobiście powrót do zdrowia zawdzięczam serdecznej opiece starosądeckiego lekarza dra Zarzyckiego.

Kilka miesięcy później w grudniu 1944 roku mój brat Kazimierz m partyzant oddziału „Juhas” , został ujęty przez obławę w Gaboniu i po ciężkich torturach w gestapowskich więzieniach -wywieziony do obozu koncentracyjnego, gdzie zginął rozstrzelany 25 marca 1945 roku.

Również ofiarą prześladowań stał się mój ojciec, który pobity przez Gestapo zmarł niedługo po tym na wskutek odniesionych obrażeń.

Oprócz mnie w przerzutach i łączności brała udział cała moja rodzina (…) ojciec Jakub Konstanty, matka Kunegunda , siostra Helena oraz bracia Jan, Kazimierz i Eugeniusz.

U mnie skutki pobicia przeszły w trwałe kalectwo, w związku z czym przyznano mi inwalidztwo I grupy z opieką”.

Kurzeja Agnieszka

 

arch. L. Konstanty

Komentarze

Komentarze (3)

  • 15 lutego, 2017 o 11:36 am edwardo

    Przyszedł czas aby rozwiązać problem parcelacji dworów oraz odnieść się do obszarników z przed II wojny ???

  • 15 lutego, 2017 o 4:10 pm Anonim

    Pytanie kto był uprzywilejowany przy rozdziale ziemi przy parcelacji dworów

  • 16 lutego, 2017 o 7:10 pm edwardo

    Jak to kto/-PSL-zaniali ziemluuuu.AK vs PPR–trupy?

Możliwość komentowania wyłączona.

Partnerzy

herb 112092751_901790209899742_1325318935_n  
"