Polityka, Wydarzenia, Z ostatniej chwili

Krzysztof Mróz: Zostałem wywołany do tablicy

Opublikowano: 16 października, 2018 o 3:32 pm   /   przez   /   komentarze (0)

Szanowni Państwo,

Na przestrzeni ostatnich dni odbyły się dwa spotkania dotyczące kończącego się właśnie remontu ulic Trakt św. Kingi i Papieskiej w Starym Sączu. Następnie w mediach społecznościowych znalazło się kilka artykułów i dziesiątki komentarzy odnoszących się do poruszanych kwestii.

Czując się niejako wywołany „do tablicy” odniosę się do tych najistotniejszych dla okolicznych mieszkańców i dla mnie samego.

Wątpliwości odnośnie sposobu prowadzenia tej wyjątkowo ważnej dla Starego Sącza inwestycji pojawiły się już niemal w chwili, gdy wbito przysłowiową łopatę. Presja czasu związana z październikowym terminem zakończenia inwestycji stała się chyba kluczowa w stosunku do jakości wykonani robót i zadbania o podstawowe interesy mieszkańców, tj. dojazd, plan organizacji ruchu uwzględniający postęp prac, brakowało także sensownego harmonogramu. O terminie rozpoczęcia inwestycji nikt z mieszkańców nie został nawet poinformowany.

Uważam, że aby uniknąć zaistniałej sytuacji wystarczyło odpowiednio wcześnie zorganizować spotkanie z mieszkańcami nawet w chwili gdy pojawiły się pierwsze poważniejsze uwagi. Siąść przy stole i przegadać co można, a czego nie da się zrobić lepiej. Tak zwyczajnie i po gospodarsku.

Czas mijał, reakcji na nasze coraz głośniej wyrażane obawy nie było, podjęliśmy zatem decyzję, że przemówimy jednym głosem.

Ideałem natomiast byłaby sytuacja, gdyby przygotowawcze spotkanie zorganizowano już na etapie projektowania inwestycji. A najlepszym dowodem na to, że było ono potrzebne jest to, co dziś burmistrz i projektant sami podkreślają – projekt był kilkukrotnie modyfikowany właśnie w ślad za wnioskami i uwagami mieszkańców.

Pójdę o krok dalej i odważę się na postawienie tezy, że gdyby obok procedur administracyjnych: listów i obwieszczeń na pewnym etapie przygotowywania inwestycji użyto po prostu języka, dziś w ogóle nie miałbym o czym tutaj pisać.

Wielce niefortunnym jest fakt, że finał budowy zbiega się z okresem wyborczym. Cała sprawa nabiera zupełnie niepotrzebnego wymiaru. I w tym miejscu muszę podkreślić dwie rzeczy.

Z burmistrzem Jackiem Lelkiem w żadnych wyborczych szrankach nie stoję i o żadnej wyborczej konfrontacji nie ma mowy. Cenię burmistrza za umiejętność pozyskiwania środków na inwestycje w naszej gminie, ale wcale nie odbiera mi to prawa do krytykowania inwestycji gminnych tam, gdzie uważam to za uzasadnione.

Inna rzecz, że gdybym po podjęciu decyzji o kandydowaniu do sejmiku wojewódzkiego od tej krytyki odstąpił, okazałbym się zwykłym koniunkturalistą. Zbyt duży mam szacunek do moich starosądeckich sąsiadów, by udawać, że zaniedbań, kontrowersji wokół budowy Traktu św. Kingi i ulicy Papieskiej nie ma i nie było.

Dlaczego zatem na płocie mojej szkółki wisi tylko baner kontrkandydata burmistrza, czyli Roberta Ramsa? Bo tylko on zwrócił się do mnie o udostępnienie miejsca. Jeśli ktoś jeszcze o nie poprosi, nie odmówię.

Każda zrealizowana inwestycja drogowa to świetny wyborczy kapitał. Mimo to mam nadzieję, że burmistrz Jacek Lelek okaże się człowiekiem zapobiegliwym i zamiast opierać się jedynie na oświadczeniach wykonawcy pochyli się nad obawami, którymi podzielili się z nim mieszkańcy i raz jeszcze przyjrzy się jakości prac wykonanych przy przebudowie Traktu św. Kingi i Papieskiej. Zwłaszcza przyjrzy się podbudowie, która ujęta była w projekcie, a nie została wykonana.

Przede wszystkim, mam nadzieję, że burmistrz zrobi to zanim drogowcy na dobre opuszczą plac budowy. Jestem jednocześnie przekonany, że w tym wypadku ani mieszkańcy, ani ja nie będziemy ubolewać, jeśli okaże się, że nasze obawy były nieuzasadnione.

Krzysztof Mróz

 

Komentarze

Partnerzy

herb 112092751_901790209899742_1325318935_n  
"